Chipownie i takie tam z życia rodziny

Wczoraj byliśmy z obojgiem pierdziochów u lekarza. Tola została zachipowana, oboje dostali zastrzyk „na kleszcze” i inne owady. Bejrutek do tego miał zrobione RTG łapki tylnej, gdyż strasznie sobie czasem w ostatnich dniach popiskiwał. Okazało się, że łapkę ma całą, ale niestety walczymy z poważnym zapaleniem przestrzeni między palcowych. Jednym z zaleceń było intensywne mycie łapek w wodzie z dodatkiem Hexodermu.

Niestety po włożeniu Bejrutka do miski ze stosownym płynem kolega przeraźliwie zaczął piszczeć i się wyrywać. Zapewne mieszanka ta strasznie go szczypała. Zatem na razie przemywamy, a nie moczymy łapki i smarujemy jakąś maścią na literę „P” i chodzimy na czas wchłonięcia specyfiku w „abażurku”. Dzięki Bogu Tola jest zdrowa. Zostało nas wysmarowanie grzbietu piesków zdaje się Advantixem na kleszcze.