Aniołki

Niech to zdjęcie poniżej nikogo nie zwiedzie. Ostatnie dni to koszmar w wykonaniu buldożków. Zaczęliśmy się zastanawiać co jeszcze wymyślą. w drugi dzień świąt nie było nas tak gdzieś z 3 godziny. Po powrocie w chacie meksyk. Dokładnie na niepozornie wyglądającym korytarzu. Mamy tam szafę z drzwiami przesuwnymi, taki „komandor” :). Tak więc psiury wykombinowały jak szafę otworzyć i różne rzeczy powyciągać np. buty, albo nową kołdrę. Oczywiście kołdra w strzepach, podobnie jak jej foliowe opakowanie. Ale jak się okazało wszystko jeszcze było przed nami. Kolejnego dnia wyciągnęły z tej samej szafy, ale zastawionej dość ciężkim odbojnikiem do drzwi plastikową butelkę. Niestety strachu nam napędziły, gdyż wypełniona była płynem do chłodnic, który oczywiście wylały na szmaciany dywanik, niszcząc przy tym całkowicie nakrętkę tejże butelki. A baliśmy się o „gówniarzy” tylko dlatego, że ten płyn był oznaczony czarnym krzyżm na pomarańczowym tle, co oznacza płyn silnie drażniący. Na szczęście nic się nie stało.

Dziś natomiast przeszły samych siebie. Szafy zabezpieczonej śrubokrętem nie otworzyły co prawda, ale zajęły się dość dokładnie wysokim brodzikiem stojącym w łazience. Najpierw zdemolowały obudowę, a potem rurkę odprowadzającą nadmiar wody z brodzika. D

ziś kupiłem zatyczkę i tymczasowo naprawiłem. Ale jak tak dalej pójdzie to będziemy je chyba przywiązywać, albo faszerować Persenem na uspokojenie 🙂